Przykro mi, ale...

Miał być blog dla rodziny, znajomych i nieznajomych z małymi dziećmi. Wiele bliskich mi osób dowiedziało się o nim. Siedziałem więc, wymyślałem, szperałem, pisałem, publikowałem. Tymczasem, po blisko trzech miesiącach okazało się, że nikt nie ma czasu na to, żeby to wszystko czytać. Nawet w zimowe weekendy. Czyli, tak naprawdę poświęcałem swój czas na pisanie do szuflady. Ale nie o ten czas mi chodzi. Przede wszystkim jest to nie tylko frustrujące lecz i bardzo przykre czekać po każdym opublikowanym artykule na jakąkolwiek reakcję i całymi dniami ... nic. Mam wrażenie, że także nieliczne komentarze Agaty były przeze mnie siłą wymuszone. Nie wiem nawet czy to co wymyślam i proponuję ma jakiś sens, czy się komuś podoba, do czegoś przydaje. Wygląda na to, że nie.
Zaprzestaję więc regularnej publikacji. Jak mnie najdzie wena to wówczas może coś wrzucę...


wtorek, 11 lutego 2014

Dedal, czyli skąd się wzięły labirynty


Było to bardzo, bardzo dawno temu. Tak dawno, że historię tę nazwiemy nie tylko starą, ale wręcz starożytną. Działo się to więc  kilka tysięcy lat temu na terenie dzisiejszej Grecji.

Żył wówczas świetny inżynier, rzeźbiarz i architekt o imieniu Dedal. Jego rodzinnym miastem były Ateny. Niestety któregoś dnia, mówiąc delikatnie, bardzo tam narozrabiał, bowiem zabił człowieka. Chcąc uchronić własne życie musiał uciekać z Aten jak najdalej. W ten sposób znalazł się na wyspie Krecie, na której panował król o imieniu Minos. Był on potężny i bogaty, ale jednocześnie bardzo chciwy. W tamtych czasach ludzie ofiarowali bogom zwierzęta, aby zasłużyć na boską łaskę. Któregoś dnia Minos zamiast potężnego i pięknego byka, ofiarował bogu mórz, Posejdonowi, zwykłego byka, jakich miał setki, a może i tysiące w swoich stadach. Posejdon rozgniewał się wówczas i sprawił, że za karę, kilka miesięcy później, królowa powiła dziecko, które miało tułów człowieka, ale głowę byka. Z dziecka wyrósł potwór, którego król kazał zamknąć w odosobnieniu. Rozkazał Dedalowi zaplanować i zbudować pałac wielki z ogromną liczbą komnat i gęstwiną krętych korytarzy. Wnętrze tego budynku, który nazwano Labiryntem, było tak skomplikowane, że ktokolwiek do niego wszedł, zaraz się gubił.

***
W 1899 roku, w miejscowości Knossos, niedaleko głównego miasta Krety, u stóp góry Ida, odkryto ruiny pałacu zbudowanego prawdopodobnie cztery tysiące lat temu, o bardzo skomplikowanym układzie korytarzy i pomieszczeń. Może ta właśnie budowla dała początek opowieściom o labiryncie. Dzisiaj ruiny te są odwiedzane przez całe rzesze turystów, spędzających na Krecie swoje wakacje.
 
 
Obecnie labirynty służą głównie jako rozrywka. Są labirynty rysowane i drukowane czasopismach, które należy przejść z ołówkiem w ręku, ale są i duże, budowane dla uciechy dzieci i dorosłych, do których można wejść osobiście. 
 
 
 

W wielu krajach popularne są do dnia dzisiejszego zielone labirynty, stworzone z żywopłotów, sadzonych w skomplikowany układ żywych korytarzy. Najwięcej jest ich w Wielkiej Brytanii.

W Polsce jest też już jeden park z labiryntami, w Blizinach, w województwie Pomorskim. Zapraszam na jego stronę internetową.


Brytyjski labirynt w miejscowości Longleat jest podobno najdłuższy na świecie (foto Wikipedia)
Ciekawski George, którego znają już wszystkie polskie dzieci, też miał przygodę podczas wyścigu zorganizowanego w labiryncie na polu kukurydzy:



Na  pewno wszyscy z Was rozwiązywali już zagadki związane z labiryntami. Jeśli chcecie znaleźć trochę labiryntów rysowanych, kliknijcie na  Świat obrazków - labirynty . Życzę miłej zabawy!

Rodzicom zaś polecam historię labiryntów pod linkiem Labirynty Fishera .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz