Przykro mi, ale...

Miał być blog dla rodziny, znajomych i nieznajomych z małymi dziećmi. Wiele bliskich mi osób dowiedziało się o nim. Siedziałem więc, wymyślałem, szperałem, pisałem, publikowałem. Tymczasem, po blisko trzech miesiącach okazało się, że nikt nie ma czasu na to, żeby to wszystko czytać. Nawet w zimowe weekendy. Czyli, tak naprawdę poświęcałem swój czas na pisanie do szuflady. Ale nie o ten czas mi chodzi. Przede wszystkim jest to nie tylko frustrujące lecz i bardzo przykre czekać po każdym opublikowanym artykule na jakąkolwiek reakcję i całymi dniami ... nic. Mam wrażenie, że także nieliczne komentarze Agaty były przeze mnie siłą wymuszone. Nie wiem nawet czy to co wymyślam i proponuję ma jakiś sens, czy się komuś podoba, do czegoś przydaje. Wygląda na to, że nie.
Zaprzestaję więc regularnej publikacji. Jak mnie najdzie wena to wówczas może coś wrzucę...


środa, 29 stycznia 2014

Pies i wilk


Bajka to wierszem napisana opowieść z morałem, czyli inaczej mówiąc nauką, którą trzeba z lektury wyciągnąć. W bajkach poeci opisywali ludzkie cechy, najczęściej wady, ale zamiast ludzi występowały w nich zwierzęta.
Wiele ilustracji do bajek La Fontaine'a , także Pies i Wilk, wykonał w latach trzydziestych XIX wieku, francuski rysownik, Grandville (czytaj grąwil) 
 
Bajki były pisane od bardzo dawna. Najbardziej znanymi autorami byli: Ezop (grecki bajkopisarz żyjący ponad 2600 lat temu), Francuz – Jean de la Fontaine (czytaj żą delafąten), Rosjanin – Iwan Kryłow. Również w Polsce wielu poetów pisało bajki. Jednym z najpopularniejszych był nasz wielki poeta dziewiętnastowieczny, Adam Mickiewicz. Ponieważ ludzkie wady występują podobne na całym świecie, więc i tematy bajek są często takie same u różnych autorów.
Jedną z pierwszych bajek, które zapamiętałem z dzieciństwa (nie na pamięć oczywiście, tylko ich treść, czyli to co się w nich działo) był Pies i Wilk Mickiewicza, bajka wzorowana na utworze La Fontaine'a, napisanym przez Francuza dwieście lat wcześniej.

Pies i wilk

Jeden bardzo mizerny wilk — skóra a kości,
Myszkując po zamrozkach, kiedy w łapy dmucha,
Zdybie przypadkiem Brysia jegomości,
Bernardyńskiego karku, sędziowskiego brzucha;
Sierść na nim błyszczy, gdyby szmelcowana,
Podgardle tłuste, zwisłe do kolana.
„A witaj, panie kumie! Witaj, panie Brychu!
Już od lat kopy a was ni widu, ni słychu,
Wtedyś był mały kondlik, ale kto nie z postem,
Prędko zmienia figurę! Jakże służy zdrowie?“
„Niczego“ — Brysio odpowie,
I za grzeczność kiwnął chwostem.
„Oj! oj!... niczego! — widać ze wzrostu i tuszy!
Co to za łeb, mój Boże! choć walić obuchem!
A kark jaki! a brzuch jaki!
Brzuch! niech mnie porwą sobaki,
Jeżeli, uczciwszy uszy,
Wieprza widziałem kiedy z takim brzuchem!“
„Żartuj zdrów, kumie wilku; lecz mówiąc bez żartu,
Jeśli chcesz, możesz sobie równie wypchać boki.“
„A to jak, kiedyś łaskaw?“ — „Ot tak bez odwłoki
Bory i nory oddawszy czartu
I łajdackich po polu wyrzekłszy się świstań,
Idź między ludzi — i na służbę przystań!“
„Lecz w tej służbie co robić?“ — wilk znowu zapyta.
„Co robić? — Dziecko jesteś! Służba wyśmienita:
Ot jedno z drugiem nic a nic!
Dziedzińca pilnować granic,
Przybycie gości szczekaniem głosić,
Na dziada warknąć, żyda potarmosić,
Panom pochlebiać ukłonem,
Sługom wachlować ogonem.
A za toż, bracie, niczego nie braknie:
Od panów, paniątek, dziewek,
Okruszyn, kostek, polewek,
Słowem, czego dusza łaknie.“
Pies mówił, a wilk słuchał uchem, gębą, nosem,
Nie stracił słówka; połknął dyskurs cały
I nad smacznej przyszłości medytując losem,
Już obiecane wietrzył specyjały.
Wtem patrzy. — „A co to?“ — „Gdzie?” — „Ot, tu, na karku?“
„Ech, błazeństwo!“ — „Cóż przecie?“ — „Oto widzisz troszkę
Przyczesano, bo na noc kładą mi obróżkę,
Ażebym lepiej pilnował folwarku!“
„Czy tak? pięknąś wiadomość schował na ostatku!”
„I cóż, wilku, nie idziesz?“ — „Co nie, to nie, bratku!
Lepszy w wolności kęsek ladajaki,
Niźli w niewoli przysmaki.“
Rzekł i drapnąwszy co miał skoku w łapie,
Aż dotąd drapie!

Słowniczek:

Zamróz to dawne określenie na mróz,
zamrozki zatem to miejsca zamarznięte,
kondlik zaś to obecny kundelek, czyli pies nierasowy, a
chwost to wiadomo, że ogon,
i uwaga!!! drapnąć lub drapać na końcu tego tekstu to to samo co uciekać.
Czy są jeszcze jakieś wątpliwości? Czekam na pytania w komentarzach.

Za to prawie całą na pamięć znam do tej pory bajkę Aleksandra Fredry Małpa w kąpieli. Na You Tubie znalazłem ją czytaną przez Macieja Damięckiego

 

2 komentarze:

  1. Nie ma żadnych wątpliwości - bajka przeczytana, przetłumaczona "na polski" ;-) - mam nadzieję, że Młode zrozumiały.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiersz o małpie - super! (to byłam ja - Agata)

    OdpowiedzUsuń